Żywot Świętej Katarzyny
WSTĘP
Chrystus swoją niezwykłą nauką i nieporównywalną z niczym wielką ofiarą, poruszył miliony ludzkich dusz na całym świecie. Chrześcijaństwo na przestrzeni trzech pierwszych wieków prześladowane było z niezwykłą zaciętością i okrucieństwem, przez co stawało się coraz silniejsze.
Cerkiew od zawsze wychwalała zmagania i ofiary swoich świętych. Dzień pamięci danego świętego nazywamy „dniem narodzin”, ponieważ w tym dniu odniósł on zwycięstwo i jako triumfator przeszedł do życia wiecznego, otrzymując niewiędnący wieniec chwały.
Wielki ojciec Kościoła św. Epifaniusz z Cypru pisze, że ten kto czci Pana, czci także Jego świętych. Św. Grzegorz Teolog zwraca się z kolei do prześladującego Cerkiew cesarza Juliana, zarzucając mu, że nie potrafi uszanować ponoszących śmierć w imię Chrystusa. Karci go również i za to, że nie czuje strachu przed tak wielkimi świętymi jak Jan, Paweł, Jakub, Stefan, Łukasz, Andrzej czy Tekla. Nie może mu także wybaczyć, że nie wzruszają go nawet i ci, którzy bez najmniejszej skargi, z imieniem Boga na ustach, dobrowolnie poddają się najwymyślniejszym torturom. Nikifor zaś, sławny patriarcha Konstantynopola, pisze: „Kłaniam się i oddaję cześć świętym relikwiom, uzdrawiającym dusze i ciała. Głoszą one bowiem czystość i świętość tychże dusz”.
Jedną z najwybitniejszych postaci starożytnego Kościoła była bez wątpienia św. Katarzyna – znana i lubiana zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie. Na całym świecie podziwiane jest jej męstwo i odwaga dla Chrystusa oraz olśniewające piękno, czystość i dziewicza niewinność. Dobrowolnie zrezygnowała z bogactwa i sławy, z radością przyjmując straszliwe tortury. Wiele ludzkich dusz doprowadziła dzięki temu do Jezusa, stając się „Kwaterą Ducha Świętego” i „Niewiastą Króla Niebiańskiego”.
W świadomości wiernych św. Katarzyna do dnia dzisiejszego ucieleśnia takie cnoty jak: mądrość, szczerość, szlachetność i rozum – czyli przymioty, którymi obdarzeni są wszyscy święci Cerkwi Chrystusowej. Ponadto czczona jest jako patronka: nauczycieli, prawników, mówców, inteligencji i filozofów.
- SYTUACJA SPOŁECZNO-POLITYCZNA EPOKI ŚW. KATARZYNY
Od 64 do 314 roku naszej ery, całe terytorium Cesarstwa Rzymskiego staje się miejscem rzezi chrześcijan. Dokładnie w tym samym okresie rodzi się, dorasta, zostaje zamęczona i dostępuje świętości Katarzyna.
Jest to równocześnie epoka cesarza Dioklecjana, który gdy osiągnął sędziwy wiek i zorientował się, że sam nie jest już w stanie zarządzać tak wielkim imperium, wprowadził nowy system administracyjny, zwany tetrarchią. Polegała ona na równoczesnym panowaniu czterech władców: dwóch cesarzy z tytułem augusta i dwóch władców niższej rangi z tytułem cezara. Dioklecjan został więc augustem Wschodu, kontrolując Egipt i terytoria azjatyckie. Na augusta Zachodu – kontrolującego Italię, Hiszpanie i Afrykę – desygnował Maksymiana. Cezarami zaś zostali: na Wschodzie Galeriusz, zarządzający terenami naddunajskimi, a na Zachodzie Konstancjusz Chlorus, mający pod swymi wpływami tereny dzisiejszej Anglii i Francji.
Tetrarchia zakładała sprawowanie rządów przez okres najwyżej 20 lat. Wtedy auguści musieli podać się do dymisji. Ich miejsce zajmowali cezarzy, wówczas już z tytułami augustów, dobierając sobie nowych cezarów. Po kolejnych dwudziestu latach sytuacja miała się powtórzyć.
Kadencja Dioklecjana i Maksymiana skończyła się w roku 305. Obaj abdykowali. Najwyższą władzę przejęli więc Galeriusz i Konstancjusz Chlorus, dobierając sobie cezarów.
Dobrze przemyślany w teorii system, nie zdał jednak egzaminu w praktyce, okazując się być utopijnym. W efekcie jednoczesnego rządzenia przez czterech władców doszło do wyniszczającej całe państwo wojny domowej, w wyniku której tetrarchia upadła, a na tronie od roku 324 zasiadł znowu tylko jeden władca.
Ani imperium, ani samemu Rzymowi, eksperyment Dioklecjana nie wyszedł więc na dobre. Jednak najgorszy był dla chrześcijan. Okres tetrarchii bowiem, to czasy niewyobrażalnych wręcz prześladowań.
Maksymian jako august Zachodu, sprawował pieczę nad Aleksandrią, w której mieszkała św. Katarzyna. Z powodu ciągłych konfliktów pomiędzy autokratorami, posiadał na swoim terenie władzę absolutną. Po pewnym czasie stał się tak zuchwały, że przywłaszczał sobie nawet kompetencje innych władców, na terenach sąsiednich państw.
Ponadto był inicjatorem wielkich prześladowań chrześcijańskich. Gdy w roku 311, w Mediolanie, zarówno Konstantyn jak i Galeriusz postanowili ich zaprzestać, to Maksymian w Aleksandrii kontynuował je w najlepsze, wynajdując przy tym różnorakie usprawiedliwienia dla swego okrucieństwa. Podżegał pogan, przy jednoczesnym obarczaniu chrześcijan winą za wszelkie możliwe nieszczęścia, co jeszcze bardziej eskalowało konflikt.
Kiedy dowiedział się, że jego największy wróg, a jednocześnie sympatyzujący z chrześcijanami cesarz Konstantyn, przekroczył Alpy by zająć Rzym i przejąć władzę absolutną, jego nienawiść do wyznawców Chrystusa jeszcze bardziej wzrosła przeradzając się w prawdziwą obsesję. Kres tym prześladowaniom położyła dopiero śmierć Maksymiana w roku 313. Zanim to się jednak stało, Konastantyn triumfalnie wkroczył do Rzymu. Na jego sztandarze widniał krzyż i napis: “w tym znaku zwyciężaj”. Udało mu się to bez większych przeszkód, gdyż w tym czasie w Rzymie zasiadali greccy biskupi.
O tym, jak wyglądało wówczas życie wiernych Cerkwi Aleksandryjskiej, informuje nas Filon. Chrześcijan pierwszych wieków nazywa „żywymi dowodami wstrzemięźliwości, miłości i wzajemnej pomocy”. Pisze też i o takich, którzy rozdawali swoje majątki biednym, po czym zostawali anachoretami – pustelnikami.
Zamieszkujący ówczesną Aleksandrię chrześcijanie, chętnie zajmowali się filozofią, literaturą i nauką. Pochodzili stąd słynni filozofowie i apologeci, tacy jak choćby Klemens Aleksandryjski czy Orygenes. W konsekwencji Aleksandria była drugim po Atenach, wielkim ośrodkiem myśli literackiej, naukowej i filozoficznej.
W czasach św. Katarzyny, patriarchą prowincji był biskup Teonas, a po jego śmierci Piotr. I to właśnie biskup Piotr okazał się być tym duchownym, który katechizował świętą w jej nowej wierze. Ze względu na swe nieprzeciętne wykształcenie, zajmował poczesne miejsce nie tylko w Cerkwi Aleksandryjskiej, ale także w Kościele Powszechnym. Zginął jako męczennik w roku 311.
W takich okrutnych, burzliwych i niespokojnych czasach przyszło żyć św. Katarzynie, która w bardzo niezwykły dla swojej epoki sposób, potrafiła połączyć grecką filozofię z etyką chrześcijańską.
- POCHODZENIE I WYCHOWANIE
Św. Katarzyna urodziła się w roku 294, w rodzinie pogańskiej. Rodzice posiadający arystokratyczne pochodzenie, zajmowali w swej społeczności eksponowane stanowiska. Mówi się nawet, iż jej ojciec był jednym z następców Ptolemeuszy w prowincji egipskiej bądź syryjskiej. Dobrowolnie poddał się Rzymianom, przez co zachował swój urząd i majątek. Niektórzy biografowie twierdzą nawet, że był bratem Konstantyna Wielkiego. Wydaje się to jednak mało prawdopodobne. Niewykluczone, że mógł być jego kuzynem. Inni utrzymują z kolei, że był królem Cylicji, a jego żona, czyli matka świętej, to córka jednego z władców Samarii, a potem królowa Savinelli. Po najeździe i upadku swego państwa, miała wyjechać do Aleksandrii, zabierając ze sobą wszystkie bogactwa.
Według greckich źródeł ojciec Katarzyny był ustanowionym przez rzymską władzę zarządcą Cypru. Po pewnym czasie został przeniesiony do Aleksandrii. Na Cyprze władzę po nim przejął jego brat Wasilios. Po śmierci ojca św. Katarzyna udała się na Cypr do swego wuja, lecz gdy ten dowiedział się, że jest chrześcijanką uwięził ją w starym królewskim grobowcu w Salaminie, a później w Pafos. Po pewnym czasie odesłał ją z powrotem do Aleksandrii.
Nie ma żadnych wątpliwości co do tego, iż św. Katarzyna urodziła się w bogatej rodzinie królewskiej, szczycącej się arystokratycznym pochodzeniem, w przeciwieństwie do ówczesnych autokratów rzymskich, którzy niemal bez wyjątku wywodzili się z niższych klas społecznych. Z takiej też wywodził się Maksymian, władca Egiptu i Syrii za czasów Katarzyny.
Królewskie pochodzenie oraz doskonałe wykształcenie dziewicy, widoczne było na każdym kroku. Była lepszym politykiem niż ojciec, urodą zaś przewyższała matkę. Było to na tyle onieśmielające dla potencjalnych kandydatów, że nikt nie odważył się prosić o jej rękę. Pomimo tego, nie oddawała się próżnej sławie lecz rozwijała w sobie zamiłowanie do piękna oraz szacunek dla rodziny i moralnego prowadzenia się, co w ówczesnym świecie stanowiło prawdziwą rzadkość. Nic więc dziwnego, że te właśnie cnoty, wzbudzały szacunek wszystkich. Ponadto Katarzyna oddawała się zgłębianiu filozofii, retoryki, fizyki, matematyki, medycyny, logiki, psychologii, metafizyki i mitologii. Jak magnes przyciągała do siebie ludzi kultury z całej Aleksandrii. Wkrótce jej sława dotarła daleko poza granice ojczyzny.
W rezultacie trudne było i wręcz niemożliwe, żeby znalazł się godny kandydat na jej męża – który dorównałby jej pod względem mądrości, wychowania, a nawet imienia (Katarzyna z j. greckiego oznacza “zawsze czysta”).
Jako poganka, przyszła wielka męczennica, nosiła imię Dorotea lub Damiani. W języku syryjskim oznacza to kogoś, kto niesie mądrość. Imię to poniekąd jest równoznaczne imieniu Stefanija, oznaczającemu w przypadku św. Katarzyny otrzymany przez nią potrójny wieniec – Mądrości, Dziewictwa i Męczeństwa.
Inna teoria głosi, że imię świętej pochodzi od „El Kater”, co znaczy „mądra”. Według tej teorii, z czasem do imienia miano dodać grecką końcówkę – ιvη, co w efekcie dało Katarzynę – Aικατερ- ίvη.
- MISTYCZNE ZARĘCZYNY
Matka Katarzyny widząc z jak wielką pasją jej córka oddaje się zgłębianiu wszelkich nauk, martwiła się, że nie myśli ona o zamążpójściu. Zgodnie z mentalnością tamtej epoki oraz z zajmowanym miejscem w hierarchii społecznej, ślub był dla rodziny nie tylko zaszczytem, ale i gwarancją zamożności.
Z tego to powodu, matka postanowiła udać się wraz z córką do pewnego eremity, powszechnie uważanego za maga. Miał on przekonać Katarzynę do konieczności zamążpójścia i wskazać godnego kandydata. Starzec eremita o imieniu Ananiasz, był bardzo szlachetnym i mądrym człowiekiem. W trakcie rozmowy z Doroteą (pierwotne imię Katarzyny) zrozumiał, że ma do czynienia z niebywale mądrą i czystą duszą. Jak się okazało, Dorotea w ogóle nie miała zamiaru wychodzić za mąż, chciała bowiem żyć w cielesnej czystości. Żeby jednak uwolnić się od ciągłych nacisków rodziny, wymyśliła następujący sposób: stwierdziła, że wyjdzie za mąż tylko za tego, kto przewyższać ją będzie pod względem pochodzenia, wykształcenia, bogactwa i urody. Wiedziała bowiem doskonale, że nikt nie sprosta takim wymaganiom.
Starzec Ananiasz po wysłuchaniu Dorotei stwierdził, że zna kogoś takiego, kto przewyższa ją pod każdym względem i kto nie ma sobie równego nigdzie na ziemi. Dorotea nie uwierzyła mu twierdząc kategorycznie, że nikt taki nie istnieje.
Po kilku dniach, Dorotea postanowiła raz jeszcze spotkać się z pustelnikiem. Wówczas dowiedziała się, że nie jest on żadnym magiem, ani wróżbitą, ale chrześcijańskim ascetą. W czasie długiej rozmowy, starzec wskazał jej najlepszego jego zdaniem kandydata na męża. Przepełniona wzruszeniem Dorotea nadal jednak podchodziła do tego z rezerwą. Trudno jej było bowiem pogodzić się z czymś, co stało w jawnej sprzeczności z ludzką logiką. Dlatego też nie dała żadnej odpowiedzi, twierdząc, że musi wszystko dokładnie przemyśleć.
Mądry starzec widząc jej powściągliwość zaproponował, aby przyjęła chrześcijaństwo i została niewiastą Chrystusa. Za namową starca udała się więc do domu i pogrążając się w modlitwie przed ikoną Matki Bożej, prosiła Ją gorąco, by ukazała jej swego Syna – przyszłego oblubieńca.
Chwilę później, w blasku nieziemskiego światła objawiła się jej Bogarodzica. Miała łagodne i piękne oblicze, a siedem gwiazd iskrzyło się wokół Jej korony.
– Czego chcesz moja córko? – spytała Matka Boża głosem łagodnym i pełnym dobroci.
– Chcę ujrzeć Twego syna. – odważnie odpowiedziała Dorotea.
– Oto mój syn. Podoba ci się? – rzekła Bogarodzica wskazując na Chrystusa.
– Mogę zostać tylko Jego służebnicą, a nie oblubienicą. – z właściwą sobie godnością odpowiedziała Dorotea, doskonale czując świętość Matki i Dzieciątka.
– A Ty moje Dziecko, chcesz taką niewiastę? – spytała Bogurodzica swego Syna.
– Nie, dlatego, że jest bardzo brzydka – odpowiedział Chrystus.
Tak nieoczekiwana odpowiedź, jak piorun poraziła najpiękniejszą córę Aleksandrii. Jej duma została zdruzgotana. Nie mogła się doczekać świtu, by jak najszybciej pobiec do eremity i opowiedzieć mu o wszystkim. Gdy wreszcie do niego dotarła, spytała z wielkim niepokojem:
– Co mam uczynić, żeby być piękną?
– Musisz upiększyć swoją duszę – odparł starzec.
Dorotea przyjęła więc chrzest z imieniem Katarzyna i poddała się katechizacji, po czym powtórnie, w gorącej modlitwie zwróciła się do Matki Bożej, by raczyła raz jeszcze się jej ukazać wraz z Synem. Prośba została spełniona, a Boski Oblubieniec włożył na palec Katarzyny zaręczynowy pierścień.
Te mistyczne zaręczyny zgodnie opisują wszyscy biografowie świętej. W ciągu następnych wieków, stały się one natchnieniem dla wielu artystów, próbujących uwiecznić je w swoich dziełach.
Do dnia dzisiejszego w monasterze św. Katarzyny na Synaju, rozdawane są pierścienie, jako błogosławieństwo dla przebywających tam pielgrzymów.
- SPOTKANIE Z MAKSYMIANEM
W czasie gdy Katarzyna prowadziła już w pełni chrześcijańskie życie, Maksymian kontynuował swoje niecne i podstępne działania przeciwko chrześcijanom. Pewnego dnia wydał specjalny dekret, który nakazywał wszystkim poddanym stawienie się w pałacu, w celu zamanifestowania swej pogańskiej wiary i złożenia ofiar bogom. Każdy, kto by tego nie zrobił, miał być torturowany.
Nie oznaczało to jednak wcale, że cesarz osobiście przejawiał wielką gorliwość religijną. Chodziło tylko o to, że w chrześcijanach postrzegał swoich osobistych wrogów, którzy wstępowali do wojsk Konstantyna i Licyniusza. Sprzeciwiali się także Maksencjuszowi, który był przyjacielem Maksymiana. Oprócz tego imperator bał się, że być może Konstantyn i Licyniusz zechcą zmusić go, do ludzkiego traktowania swych poddanych.
Najbardziej strachliwi więc, czym prędzej starali się złożyć ofiary, adekwatnie do swoich możliwości. Bogaci ofiarowywali zwierzęta duże, biedni mniejsze, a sam cesarz oddał w ofierze sto trzydzieści byków. Pierwsi biografowie św. Katarzyny donoszą, że władca z radością brał udział w tych ceremoniach, a dym z ich palenia zakrył całe niebo.
Katarzyna widząc, że jedni robią to z nienawiści do chrześcijan, a inni ze strachu, postanowiła w asyście swojej służby stawić się przed władcą. Nieustraszona i dzielna dziewica chciała przekonać cesarza, by nie był powodem zguby tak wielu ludzkich dusz, by zostawił w spokoju czczących prawdziwego Boga.
Rozmowa Katarzyny z Maksymianem doskonale pokazuje siłę myśli – miecz duchowy, który stał się jej symbolem.
– Powinieneś przynajmniej posłuchać mądrego Diodora – prosiła Katarzyna – i odstąpić od kultu tych bogów. W swoich pismach mówi on przecież, że w istocie byli jak najbardziej śmiertelni, a tylko za jakieś rzekome dobrodziejstwa, ludzie chcieli wierzyć w ich nieśmiertelność. Pisze również, że mieli swe własne imiona i królowali w niektórych tylko państwach. Czy przywołując któregokolwiek z tych rzekomo potężnych bogów, byłbyś w stanie przegnać swe demony wyłącznie mocą jego imienia? Albo odegnać je kreśląc znak krzyża ku ich chwale? – zapytała władcę.
Maksymian będąc całkowicie zaślepiony pychą i egoizmem, stwierdził, że nie będzie dyskutować z kobietą. Zwołał więc najmędrszych mówców swej epoki, by to oni prowadzili dalszą dysputę i udowodnili, że święta nie ma racji.
Jednocześnie będąc bezgranicznie oczarowany urodą i elokwencją Katarzyny postanowił zrobić wszystko, by zdobyć ją dla siebie. Najróżniejszymi sposobami próbował więc przekonać świętą, aby spełniła jego wolę i złożyła ofiarę bogom. Katarzyna pozostała nieugięta. Jak sam później przyznał, w sporze z Katarzyną, to nawet sam Platon, uważany za pierwszego wśród filozofów, musiałby uznać jej wyższość.
Na rozkaz władcy, do pałacu przybyło 50 mędrców. Rozgniewali się bardzo na Maksymiana, gdyż zaproszenie ich do dyskusji z osiemnastoletnią dziewczyną wydało im się wielką zniewagą.
– Niech przyjdzie tutaj ta kobieta, – powiedział najsławniejszy z całego grona – a ja jednym zdaniem zamknę jej usta. Kiedy ją przyprowadzono, spytał: – Jak śmiesz pogardzać bogami, których nasi poeci uważali za wielkich i godnych czci!?
W odpowiedzi usłyszał: – Sam Homer, wielkiego Zeusa nazywa kłamcą i oszustem, który o mały włos nie został zniewolony przez Herę, Posejdona i Atenę. Jeżeliby Tetis nie uprzedziła go o konspiracji i nie postawiła na straży Egeusza, ojciec bogów i ludzi zostałby związany, i obalony. Nawet wasz muzyk Orfeusz, pokazuje głupotę kultu bogów w dziele o stworzeniu świata, o którym kiedyś mi wspominałeś. A Sofokles zapewnia, że „istnieje Bóg, który stworzył niebo i ziemię, błękitne fale morza i podmuchy wiatru”. To tylko my śmiertelni i oszukani przez bożków, wymyśliliśmy dla nich wszelkiej maści dziękczynienia, drewniane, kamienne czy złote posągi oraz różne ofiary i święta. Zważ także, że najmądrzejsza z kobiet, Sybilla, zapewnia, że „przyjdzie na ziemię ktoś, kto przyoblecze się w doskonałe ciało i wyzwoli człowieka od rozkładu oraz niewyleczonych chorób, a pewien niewierny naród Go znienawidzi i powiesi wysoko, skazanego na śmierć. On wszystko to zniesie z pokorą”.
I nawet Apollo, który zazwyczaj wyrażał się bardzo pokrętnie, jakby zupełnie niechcący wypowiedział prawdę:
„Ktoś z nieba bardzo na mnie naciska – i jest to Bóg, który jest śmiertelny i nieśmiertelny. Jest jednocześnie i Bogiem, i człowiekiem, znoszącym wszystko – krzyż, obelgi i pogrzeb – od śmiertelnych ludzi. Bogiem, który kiedyś przelewał łzy, który nasycił chlebem pięć tysięcy ludzi.
Chrystus jest moim Bogiem, który został przygwożdżony do krzyża, który umarł, a potem wzniósł się do nieba.”
Święta Katarzyna kontynuowała swoją mowę o Chrystusie wprowadzając tym wielkie zdziwienie wśród słuchających ją mędrców.
-To, co powiedział Apollo jest prawdą, ponieważ Pan jest początkiem, korzeniem i źródłem wszelkich dóbr, który stworzył to wszystko, co przedtem nie istniało, nadając mu porządek i mocno trzymając w Swej ręce. Tą samą ręką stworzył nas – ludzi. Kiedy jednak zobaczył, że upadliśmy z powodu naruszenia Jego przykazań i odrzuciliśmy posłuszeństwo – najważniejszy element zbawienia – Sam postanowił nas zbawić. Będąc Synem Bożym i mając tą samą naturę co Ojciec, dla naszego dobra stał się człowiekiem, zamieszkał pośród nas, troszczył się o nas, nauczał i wychowywał. Następnie zaś przyjął śmierć za swoje sługi. Była to śmierć haniebna, połączona z wyśmiewaniem i biciem Stwórcy przez Jego stworzenie. To wszystko wycierpiał Chrystus, byśmy odzyskali wolność. Tym samym unicestwił pierwszy sąd nad człowiekiem, aby znów otworzyły się dla nas bramy niebios, które sami sobie zatrzasnęliśmy.
Wielki pogański mędrzec milczał. Zamilkł nie będąc w stanie znaleźć jakiegokolwiek kontrargumentu. Pozostali zaś widząc, że najlepszy z nich został pokonany, odmówili dalszej dyskusji.
- MĘCZEŃSTWO ŚW. KATARZYNY
W zaistniałej sytuacji, klęska filozofii pogańskiej stała się faktem. Ponadto, oznaczała ona również osobistą porażkę Maksymiana. Wpadł więc w szał, kazał rozpalić wielki ogień i wrzucić weń wszystkich nieszczęsnych mędrców. Słysząc takie postanowienie, upadli do nóg świętej, prosząc o wstawiennictwo przed Bogiem. Katarzyna uczyniła nad nimi znak krzyża dodając odwagi.
W czwartek, 17 listopada 312 roku, pięćdziesięciu mędrców wrzucono do ognia. Wieczorem na miejsce kaźni przybyli z miasta bogobojni ludzie i widząc, że ciała się nie spaliły, pochowali je w godnym miejscu.
Katarzynę zaś wtrącono do więzienia, by poddać torturom. Tam też bez wątpienia ukazała się jej świętość. Maksymian próbował bowiem w najprzeróżniejszy sposób przekonać dziewicę by stała się mu uległą. Nie pomogły prośby i groźby, pochlebstwa i obiecanki. Trwała przy swoim, pozostając nieugiętą: – Nie myśl nawet, że wykorzystując chytrość lisa i bezwzględność psa, odciągniesz mnie od Chrystusa – zakończyła. Ta bezkompromisowa odpowiedź, zapoczątkowała jej męczeństwo.
Cesarz kazał biczować ją całymi godzinami. Święta nie stawiała oporu. Znużeni biciem oprawcy, wrzucili ją z powrotem do więzienia – tym razem na dwanaście dni – tak brzmiał rozkaz władcy. Cały ten czas, Maksymian wykorzystał na obmyślenie nowych metod tortur, mających złamać Katarzynę.
Pomimo tego jego żona bardzo chciała się z nią spotkać. Z obawy przed mężem, poprosiła Porfiriusza – oficera mającego w swej pieczy nadzór nad skazaną – by zaaranżował takie spotkanie. W wielkiej tajemnicy Porfiriusz zaprowadził ją do więzienia. Tam oboje zapoznali się z nową religią i z wielkim wzruszeniem postanowili przyjąć chrześcijaństwo. Taką samą decyzję podjęło jeszcze dwunastu innych żołnierzy. Gdy to się wydało, wszyscy zostali straceni 24 listopada 312 roku, na krótko przed śmiercią samej Katarzyny.
Cesarzowa również poddana została torturom: obcięto jej piersi i zmasakrowano całe ciało, w wyniku czego poniosła męczeńską śmierć.
W końcu Maksymian rozkazał przyprowadzić Katarzynę. Jej twarz lśniła cudownym blaskiem, co jeszcze bardziej rozzłościło cesarza.
– Królu, nie zachwycaj się moją urodą, którą błyskawicznie może zniszczyć gorączka lub jakaś choroba – powiedziała Katarzyna.
Dokładnie w tej samej chwili, pojawił się zarządca o imieniu Chursaden, demonstrując wszystkim nowe narzędzie tortur. W jego zamyśle powinno na tyle wystraszyć świętą, by zmusić ją wreszcie do oddania czci bogom.
Urządzenie składało się z czterech kół, z zamocowanymi na nich ostrzami. Wprawione w ruch, wydawały straszny dźwięk i hałas, i tym samym miały przerazić świętą. Katarzyna nie dała się jednak zastraszyć. Postanowiono wtedy zastosować machinę w praktyce. W efekcie wirujące koła rozleciały się na strzępy, uśmiercając tych, którzy pragnęli śmierci dziewicy. Jak się potem okazało, wiele osób przypatrujących się kaźni uwierzyło w prawdziwego Boga chrześcijan.
Doprowadzony do ostateczności Maksymian, rozkazał uśmiercić Katarzynę. Ta podniósłszy ręce ku niebu, zaczęła się modlić: – Dziękuję Ci Panie, Boże mój, że obroniłeś mnie Twoją prawicą i nie oddałeś duszy Twej służebnicy tym, którzy chcieli ja strącić do otchłani piekieł, ale utwierdziłeś me nogi na skale wiary. A teraz Panie mój i Boże, rozpostrzyj zranione na krzyżu Swe dłonie i prowadź duszę moją, by spokojnie przeszła przez siły demonów na nią czyhających. Racz pamiętać Panie, że jestem tylko człowiekiem, nie pozwól więc, by biesy ukazały przed Twoim tronem cokolwiek, co uczyniłam nieświadomie. A kiedy wejrzysz na me rany, racz oczyścić mnie krwią, którą przelałam, ze względu na Twoją krew przenajświętszą. Spraw Panie, by moje ciało, które doznało tak wielu ran, stało się niewidzialne dla tych, którzy pragną je zgubić. Ze względu na mnie spełnij również błagania tych, którzy wzywają do Ciebie w trudnych chwilach. Prowadź, o Panie, lud Swój, który znajduje się wokół i ześlij z wysokości światło Twego poznania, aby wszyscy opiewali Twoją wielkość i miłosierdzie na wieki wieków. Amen.
Po zakończeniu modlitwy głowa świętej została ścięta. I w tym momencie Pan Bóg znowu ukazał swą cudowną moc, gdyż z ciała męczennicy zamiast krwi, popłynęło mleko. Stało się to 24 listopada 312 roku.
Jeden ze strażników, będący w rzeczywistości tajnym chrześcijańskim kapłanem, wraz z trzema innymi żołnierzami zabrał ciało św. Katarzyny, by godnie je pochować. Gdy w czasie modlitwy doszedł do słów „gdyż Ty jesteś zmartwychwstaniem umarłych”, pojawiło się czterech aniołów w białych szatach, którzy zabrali nosze z ciałem świętej i oddalili się na południowy wschód.
W ten sposób została spełniona ostatnia wola św. Katarzyny. Jej ciało przeniesione zostało na najwyższy szczyt Półwyspu Synaj (2 629 m n.p.m.) zwanym obecnie Górą Świętej Katarzyny.
Nieco ponad dwieście lat później, nienaruszone upływem czasu święte relikwie, trafiły do monasteru Przemienienia Pańskiego na Synaju, w którym znajdują się do dziś. Sam monaster zaś, znany jest obecnie jako Monaster św. Katarzyny.